droga na polnoc 1

Na dworcu w KL szybko wytargowalismy cene za bilety do Hat Yai, 4 ringity "gorki" spozytkowane zostaly na napoj i lody). Autobus sie opoznial, a my splywamy potem. W koncu pakujemy sie do w miare nowoczesnego pojazdu, z klimatyzacja. Wygodnie rozsiadamy sie w obszernych fotelach (3 siedzenia na szerokosc), fajnie. Po chwili jednak zauwazylismy znane juz nam, paskudne robale. Kierowca laskawie przydzielil nam inne miejsce, przesiedlajac po drodze innych ale jak mozna bylo przypuszczac - dotarly i tu... Zrobilismy awanture, nie ma mowy o zwrocie pieniedzy. Po tym wnerwili nas niezle wiec trzeba bylo wladza postraszyc skoro argumenty slowne nie przyniosly zmiany. Skonczylo sie nawet lepiej dla nas (bilet wytargowany a roznica przejedzona), zalatwiaja miejsce w innym wygodnym i cichym autobusie).
Chwile przed switem stanelismy na przejsciu. Kiedy wsiedlismy z powrotem jasnialo...
Przysnelismy na pozostala do celu godzine jazdy. Poszlismy na dworzec kolejowy i z braku zajecia zasiadamy na lawce peronowej czekajac na pociag. Gdy tylko podjechal zajmujemy miejsca. Przed nami ok 19 godzin jazdy na malych siedzonkach, wiatraczek pokladowy niestety dwa rzedy siedzen dalej, uuff.

Zdjęcia (1)

Komentarze (0)