Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    Kota Jakarta
Zwiń mapę
2007
12
maj

Kota Jakarta

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 29472 km
 
Niesamowite sa indonezyjskie pociagi... Cala noc na malutkich siedzeniach, urywany sen, tworzy obraz jak z witkacjusza. Slabe, nie dajace cienia rzuconego swiatlo, polyskujaca i spocona skora ludzi-zab. Siedzacy ruszaja konczynami w zwolnionym tempie, w przejsciu, dla odmiany, przemykaja sprzedawcy jedzenia, balansujac z tacami i koszami z cyrkowa zrecznoscia. Jezyk w srodku nocy wydaje sie jeszcze bardziej nieznajomy. Kolorowych smieci na tle odrapanych i brudnych plaszczyzn ciagle przbywa, mieszaja sie zapachy kawy, potu dymu papierosowego, ryzu w roznych kombinacjach i uryny, mozna kroic. Gdy uda sie zasnac budzi spiewajacy zespol, zbierajacy drobne lub bladzacy w parterze z miotla kaleka.
Z obolalymi dupskami dowleklismy sie do jednego z wielu dworcow stolicy. Godzina 4 rano, pada cieply jak zupa deszcz (w Dzakarcie teraz pada co rano), ciemno. Zajmujemy lawke przed budynkiem i kiwamy sie nad plecakami z trudnoscia utrzymujac otwarte oczy. Przeszukiwanie kieszeni z nudow daje niespodziewany rezultat w postaci 4000Rp - na dwie kawy (opuszczajac Jogje skonczyla nam sie gotowka, nie zdazylismy do bankomatu). Kilka minut przed 6 wkladamy "garbie" i ruszamy do przodu. W tym miejscu kuli kierowanie sie na podstawie pozycji slonca na niebie to pewna porazka. W tym miejscu wielka gwiazda pokazuje sie gdzies w okolicy polnocnego-zachodu - po odczytach z naszego kieszonkowego kompasu. Po jakims czasie pytamy policje gdzie interesujaca nas ulica - 10km, mowia i polecaja nam taksowke. Mimo to idziemy i przekonujemy sie za 20 minut - pytajac zaspanych ludzi na przystanku, ze jest znacznie blizej. Skorumpowane dzyndzle). Calkiem szybko znajduje sie nocleg na nastepne kilka dni - 50000Rp - 2osoby. Do zachodu schodzilismy okolice.
Ciag dalszy Dzakarty to wizyta w starym centrum - owczesnej Batawii - stolicy koloni holenderskiej. Dojezdzamy miejskim autobusem, zjadamy codzienna dawke smazonych bananow i wchodzimy na Fatahillah Square. Ramuja go: budynek ratusza, muzeum marionetek i kilka innych historycznych obiektow. Na plycie stoja dziala. Odczuwamy wyrazne zadowwlenie z przebywania w takim miejskim wnetrzu, przyzwyczajeni polskimi miastami. Przelatujemy przez umiarkowanie ciekawe muzeum historii Dzakarty, zwalniajac tylko przy pozostawionym po "portugalskim najezdzcy" dziale i karcerach wodnych. Dla odmiany muzeum kukielek podoba sie nam. Zgodnie stwierdzamy, ze miejscowe sa najbardziej niesamowite. Niespotykana u innych precyzja i sugestywnosc "odrealnionych charakterow". Jedne powalaja iloscia szczegolow, inne patrza zywymi oczyma wywolujac dreszcz na grzbiecie.
Milym akcentem jest gablotka z polskimi (!) sztukami, jedna para w darze od Marka i Krystyny Belka, hehe. Przechadzamy sie po dzielnicy Kota - widoki sa niesamowite. Ludzie sprzety, ich pojazdy i zajecia w niebywalej scenerii. Jest pewnien problem z utrwaleniem tych sytuacji - mijani sa tak zaskoczeni nasza obecnoscia, ze ustaja w swoich czynnosciach i patrza przeciagle. Po drodze zatrzymujemy sie przy kilku pozostalosciach kolonializmu - czerwony holenderski most zwodzony. Zaraz potem przygladamy sie fajowej zabawce - wyglada jak duza riksza, ktora zamiast miejsca dla pasazerow ma na przedzie dwie pary mini samochodzikow. Na nich od czasu do czasu siadaja dzieciaki - rikszarz pedaluje wprawiajac miniaturki w ruch, zabawy co nie miara. Kierujac sie do centrum, ciezko nam sie otrzasnac - ciagle przybywa niesamowitych ludzkich portretow. W wiekszosci sa to obrazy biedy i osobistych tragedii:
- Kobieta wsrod kartonow wiszacych na chaotycznie rozwieszonych szmat, karmi piersia niemowle. Za nia polyskujacy, srebrny siding, jakiejs bramy.
- Mloda kobieta w niesamowicie wywrotowym stroju, policyjnej czapce, kazdy paznokiec innego koloru, na kazdym palcu inna ozdoba, rozne buty, biala podwiazka pod kolanem, w reku papieros. Obok podrozna torba. Mowi do siebie.
- Staruszek chudy jak patyk siedzacy na wielkim pustaku, na rekach tatuaze. Dluga siwa broda, na glowie ogromna, platynowa peruka. Obok duzy pleciony kosz gdzie dwa male koty buszuja wyciagajac resztki jakiegos psujacego sie pokarmu. Tlo stanowi niegdys jasnozielona, teraz chyba najbrudniejsza sciana na swiecie.
Dochodzimy do biura Pelni- lekka konsternacja- otwarty caly, wielki biurowiec, w srodku ni zywego ducha. Na trasie do Bialego Domu ogladamy kilkja starszych budowli, ktore nami nie poruszaja. Monas- Narodowy Monument (w formie pochodni), pod ktory kamien wegielny polozyl prezydent Sukarno (1961 r.). Wszystkie odleglosci od stolicy mierzone sa wlasnie z tego punktu, uznawanego za jej serce. Trzeba powiedziec- fallusa wienczy plomien oblozony 37 kilogramami czystego zlota. Pospieszajac na polnocny- wschod, docieramy do najwiekszego meczetu w tej czesci swiata- Istiqlal Mosque. Hala meczetu jest przepastna, kolumny podpierajace kopule i dach maja chyba z 5 m srednicy ( budynek z lat 60.). Wewnatrz mnostwo ludzi- 70 do 30 dla kobiet.
Nastepnego ranka, wsrod cieplych kropel deszczu kroczymy do ambasady Laosu. Umowilismy sie na odbior o 15:30, a w miedzyczasie krecilismy sie pomiedzy nowoczesnymi biurowcami i centrami handlowymi Golden Triangle. Klimatyzacja jest w porzadku...)
Wracalismy piechota liczac na ciekawe widoki. Stolica nie zawodzi w pamieci na dlugo zastanie nam widok polawiaczy smieci - wytatuowani (niektorzy) mezczyzni z dlugimi dragami na koncach ktorych umocowane sa siatki (jak na motyle). Kucajac na mostku odlawiali co cenniejsze smieci plynacego scieku np. plastikowe butelki...
Kolejnego dnia, skoro swit poszlismy do ambasady Tajlandii. Tam trafilismy na buca twardoglowego, ktory uparl sie, ze bez biletu lotniczego wizy nie da. Przekladamy sprawe na Malezje. Wracamy do hostelu by zdazyc na jedyny dziennie ekonomiczny pociag do Meraku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
wojtan
wojtan - 2007-05-18 19:38
***********************************************************
* Najlepsze zyczenia z okazji zaslubin dla Panstwa Litwinskich!!! *
* Zdrowia, milosci i gromadki malych szkrabow! *
* Wszystkiego co najpiekniejsze kochani - Pozdrawiamy!!! *
***********************************************************
 
Pan Młody
Pan Młody - 2007-05-22 17:39
Grazie :)
 
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007