Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    pociag do kolei
Zwiń mapę
2007
15
maj

pociag do kolei

 
Indonezja
Indonezja, Merak
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 29568 km
 
Pociag, ktorym jechalismy do najdalej wysunietej miejscowosci Jawy - Meraku byl najdoskonalszym przykladem jak 3 klasa wygladac powinna). Wagan, jak towarowy - lawki przy scianach, niepelne poszycie (stalowa konstrukcja rzuca sie w oczy). Zajmujemy kawalek wolnej przestrzeni, plecaki pod nogi (polkom zabraklo szczebli). Przed nami dwie babuszki o spilowanych zebach, zakutane od stop do glow w kolorowe habity, smieja sie i gaworza wesolo. Znowu sie nami interesuja - skad, dokad, z jakiego kraju, ile mamy lat...
-------------------Znow wychodze na Ojca Ani-------------------)()()()()()())()(((()))))()(....
Po szesciu godzinach jestesmy w Meraku. Przystan dokladnie przed dworcem kolejowym. Spieszymy za innymi, slusznie przypuszczajac, ze godziny wyplywania promow zgrane sa z przyjazdami pociagow. W pospiechu kupujemy bilety na przeprawe i w ostatniej chwili po dwa ryze z dodatkami w pudeleczkach. Za burta grzmi, blyski raz po raz rozswietlaja niebo na purpurowo, pada. Wojtek probuje rozbawiac dzieciaki wspolpasazerow - niezawodnie (nieomal) konczy sie to placzem - diabel bialobrody...
Widok Ani koi znerwicowane dziecko. Dwie godziny rejsu i przybijamy do Baukheni na Sumatrze, mrzy. Nie zwazajac na zapewnienia, ze autobusow do Bandarlampungu tego dnia nie ma, ominelismy taksiarzy. Oczywiscie przed terminalem staly dwa...
Przysnelo sie nam w drodze, po omacku wysiadamy z puszki i automatycznie zakladajac plecaki kierujemy sie do przodu. Z transu wyrwal nas biletowy pokazujac palcem gdzie do terminalu. Po wejsciu na jego plyte stwierdzamy, ze troche martwo. Sprawdzamy godzine - 23:45 - zamiast dwoch jechalismy 4 godziny. Znajdujemy lawke przed zamknietym warungiem i siadamy w otoczeniu juz zebralej sie grupy kierowcow moto i sklepikarzy. Autobusow stoi z 40 - zaden silnik nie pracuje, a przewodnik glosi ze to najbardziej ruchliwy dworzec poludniowej Sumatry... Po zebraniu informacji i kawie, absurdalnie opuszczamy dworzec, kierujac sie do drogi przelotowej, powinno cos przejezdzac. No i racja tam szczesliwie lapiemy pojazd bez posrednikow - 2:45 w nocy (110 000 Rp/os). I tak jechalismy autobusikiem Super Economy - jak glosilo haslo na przedniej szybie. Maszyna zepsula sie trzy razy, raz na prawie 5 godzin postoju. W koncu dowiozla nas do Bukettinggi - ok 1000km na polnoc - 36 godzin jazdy, kwadratowe tylki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007