Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    niekoniecznie
Zwiń mapę
2007
29
kwi

niekoniecznie

 
Indonezja
Indonezja, Ruteng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 27794 km
 
Udalo nam sie zlapac autobus do Rutengu mimo ze wyszlismy z miasta troche za pozno (juz tradycyjnie ignorujac bezczelnych kierowcow ojekow). I znowu z lewej n prawa rzuca nas na zakretach. Znowu ktos wymiotuje - niesamowite jak miejscowi czesto dostaja mdlosci w autobusach, musza rzadko jezdzic. Dorosle osoby non stop trzymaj foliowe woreczki i na kazdym z odcinkow konieczne sa postoje. mijamy kolejne wioski i miasteczka wypelnione chatkami krytymi strzecha lub pordzewiala blacha. Raz po raz wspinamy sie na wysokosci, przed nami zielone gory o ostrych krawedziach, jakby na szkielet jakis narzucic zielona plachte. Po okolo 5 godzinach jestesmy w Rutengu. Na miejscu czeka nas rozczarowanie w zwiazku z relacja jakosci pokoi do cen. Mimo rundki po miescie nic ciekawego nie udaje sie wyhaczyc, decydujemy sie na klitke w hotelu Rima. Zrzucamy bagaz i ruszamy do centrum by jakims jadlem poprawic sobie nastroj, no i tak sie dzieje.
Woda w kranie jest gorska, lodowata wiec prysznic nie nalezy do najprzyjemniejszych.
Chyba wszedzie w tym kraju na sniadanie (praktycznie wszedzie wliczone) serwuja bananowe omlety. Wogole maja slabosc do bananow - smazone jak racuchy sa najpopularniejszym deserem w Indonezji.
Na skrzyzowaniu przy bazarze siedziala druzyna szewow wiec rozerwany wczoraj sandal Wojtka udaje sie bez problemu naprawic.
W centrum Rutengu zamiast placu znajduja sie porosniete trawa boiska sportowe na ktorych odbywaja sie wuefy. Minelismy mini trybuny, kierujac sie do "Domu Radzdzy" - odnowionej, tradycyjnej chaty regionalnej. Wyglada tak hermetycznie ze az w oczy kole.
Nie poswiecajac mu czasu idziemy w dalej na polnoc - w strone Campung Ruteng - wsi Ruteng. Po okolo 4km sajemy przed platforma z lamanego kamienia, otoczona domami - ulami. Nie bylo to miejsce ani w polowie tak imponujace jak Bena czy Ngela, ale dopelnilo obraz form tradycyjnych wiosek Floresu. Wspomniana platforma ma obrys owalu, wyrastaja z niej swiete kamienie i drzewa. Jest miejscem kultu i cmentarzem.
Ku zaskoczeniu dowiedzielismy sie przypadkiem ze w miescie jest internet. Sprawa naglaca stalo sie nagranie plyty ze zdjeciami. Nie mieli nagrywarki, z pomoca przyszla czekajaca w kolejce Helmina - zapraszajac nas do swojego domu. Nagralismy plyte a jej bracia odwiezli nas na autobus do Labuanbajo. Strasznie dluzyla sie nam jazda, z 4 godzin zrobilo sie 6, dotarlismy po zmroku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Agata
Agata - 2007-05-03 15:24
Co tak tutaj cicho ?? :P:P:P
 
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007