W stolicy jestesmy na ok 5 rano, zgodnie z planem mimo ze po drodze padal snieg.
Nie padal sobie zwyczajnie ale byla to raczej zawierucha, w ktorej nie pozwalalbym sobie na jazde osobowym ponad 40km/h. Jestesmy w rejonach gdzie z kierownica w rekach rodzi sie (albo umiera) kazdy mezczyzna - srednia predkosc 65-70 widocznosc 40-50 metrow, wyprzedzanie na ostrych zakretach ( w prawo) poslizg kontrolowany.
Fajnie bylo, niestety humor nam sie lekko zepsul po przyjezdzie, kiedy sie okazalo ze nasze plecaki przemokly w luku bagazowym, nie calkiem ale w hali dworca trzeba bylo wykrecic poduszke, spiwor, itp - ku uciesze mijajacych ludzi urzadzilismy na siedzeniach suszenie.
Kiedy slonce juz na dobre wstalo poszlismy w miasto.
Gdzies po drodze ania zaplatala sie w swoje paski od aparatu i torebki - z pomoca przyszla pewna pani ktora jak sie okazalo (co jest pierwszym i nie ostatnim dowodem na goscinnosc iuczynnosc Iranczykow) najchetniej by nas adoptowala i wogole metrem nas wziela do centrum placac. po jakims czasie juz chcielismy isc w swoja droge sami i szybciej. Ciezko bylo jej to delikatnie powiedziec ale sie udalo.
Gdy weszlismy na teren bazaru porazilo nas delikatnie halas, tlok i ogrom asortymentu, miejscami szlo sie cialo w cialo z predkoscia 5 tip-topkow na minute.
Pozniej teheranski mustsee - zamknieta ambasada amerykanska okupowana przez studentow 444 dni. Murale oczywiscie zaangazowane, ale jesli o artyzmie mowa to te z Belfastu wyraznie lepsze.
Pogadalismy tam z jednym chlopakiem - mowil ze jego wujo tam wtedy rozrabial a teraz siedzi w stanach, "jak tu przyjda to ja powiem ok zmieniajcie co chcecie" - tak mowil cycek jeden malej wiary.
Dworzec i kolejne zaproszenie - od przesympatycznego dziadka co angielskim poslugiwal sie sprawnie. Jadac autobusem za pomoca rebusow, tym razem bez zadnej umiejetnosci mowienia po ang., zapraszani jestesmy po raz kolejny. Ciezko tak odmawiac tym bardziej ze w zwyczaju jest przynajmniej dwukrotna odmowa - jesli czegos chcemy. Po godzinie sie udaje - powodem prawdziwym jest nasza wiza tranzytowa - 7dni i czasu nie ma a wiele rzeczy jeszcze zostalo.