Pobyt w Ulan Batorze wypelnialy glownie dylematy - co tu robic dalej? Transport publiczny praktycznie nie istnieje w mongolii, poza stolica zyje okolo 1,5mln ludzi a kraj jest 6x taki jak Polska. Jezdza niepewne i niesystematyczne minivany zapchane do bolu, raz dziennie na przyklad i tyle. Mimo to postanowilismy zasmakowac troche kraju I ruszyc tylki choc w jedno miejsce.
A jak jest w UB? Boczne drogi to klepiska, z krzywymi plotami za ktorymi kryja sie jurty, samochody czesto wygladaja jak poklejone by nie rozpadly sie na czesci, czasem zaweije piachem zza miasta tak ze ciezko otwierac oczy i takie tam. W kilka pierwszych dni bez pospiechu zorientowalismy sie w temacie biletow przez Rosje i polazikowalismy po miescie i okolicach. Widzielismy glowny klasztor Mongolii – 200m od naszego milego hostelu, jakies 100x mniejszy od Potali w Tybecie, Palac zimowy, kilka innych mniejszych swiatyn oraz wielki i malo czarujacy Plac Sukkhabatara. Zawedrowalismy sobie jednego dnia – szukajac teatru kukielek, do domu kultury gdzie zaskoczyla nas impreza z gwiazdami mongolskiego kina sprzed chyba 100lat. Dojechal do nas (do tego samego hostelu – Oyuna 3,5$/os. z 4) Piotrek z ktorym dalismy w czajnik jednego dnia, tak w ramach zaprawy przed dluuuuuga koleja przez Rosje. Dzis ruszamy nocnym pociagiem na polnocny – zachod, jedyna nitka w bok poza glowna trasa Pekin ->Ulan Ude. Moze nie byc zasiegu bo przestrzenie ogromne a odbiorcow niewielu. Do nastepnego.