Przed switem ruszamy przed hotel, spodziewajac sie zobaczyc umowionego kierowce tuk-tuka (w Siem Reapie zabroniono wypozyczac motocykle cudzoziemcom, mowia ze z powodu wypadkow ale nie trudno wyobrazic sobie ile to wiecej - relatywnie do moto - ksay plynie z tej regulacji).
Goscia nie ma, pewnie zaspal - 5:20. Musimy szybko znalezc innego bo slonce niedlugo swita a i dzien wiecznie nie trwa. Znajdujemy za ta sama cene jednego milego kolesia i wiu. Na miejscu zasiadamy na kamieniu przed "trybuna" turystow i robimy kanapki w oczekiwaniu na slonce - ktorre wschodzi dokladnie za glowna wieza swiatyni Angkor Wat.
Park Archeologiczny Angkor zawiera wiele swiatyn z czasow najwiekszego rozkwitu panstwa Khmerow. Najistotniejszymi elementami ukladu sa: Angkor Wat, Angkor Thom i ogromne sadzawki.
Zapierajacy dech w piersiach obiekt otoczony jest fosa szerokosci Wisly w Krakowie.
Ta XII wieczna swiatynia, uznawana za najwieksza budowle sakralna swiata, nawiazuje planem do hinduskiej mitologii - ma piec wiez na piramidalnych platformach- jak piec szczytow gory Meru- stojacej w srodku swiata, siedziby bogow. Yabliczki przy schodach informuja ze wspinasz sie na wlasne ryzyko. Wejscie na gorny poziom kosztuje troche wysilku bo stopnie maja szerokosc ok 15cm a wysokosc ponad 30. Przerazajaco wygladaja z gory. Sceny mitologiczne pojawiaja sie na tysiacach plaskorzezb.
Calkiem inaczej wyglada Bayon z konca XII wieku.Wiekszosc z 37 wiez zdobia ogromne kamienne twarze Awalokiteswary- boga wspolczucia. Bloki kamienne nie sa zbyt duze ale widzac ogrom uzytego budulca zastanawiamy sie skad wzieli tyle kamienia.
W czasach najwiekszej swietnosci w Angkor (doslownie swiete miasto, stolica) mieszkalo ponad milion ludzi, przed 500 lat pelnilo role stolicy.
Angkor Thom , w ktorym stoi m. in. Bayon zostalo zbudowane w bliskim sasiedztwie Angkor Watu jako nowa stolica- otoczone wysokim na 6 m murem o dlugosci ok. 12 km bylo symbolem potegi.
Latwo mozna sobie to wyobrazic stojac na dlugim na 300m, uniesionym 2,5 m nad grunt- Tarasie Sloni, z ktorego roztaczaja sie szerokie widoki. Wyobraznia maluje obraz tlumow w indyjskich szatach, wypelniajacych przekryte materialami targowiska wokol, toczace sie wozy zaprzezone w woly i wszystkie te elementy, ktore dawno zaginely, a dawaly miastu zycie.
Oprocz tych dwoch najbardziej imponujacych swiatyn, najwieksze wrazenie zrobily na nas Neah Pean (w porze deszczowej swiatynia na wodzie), Ta Keo (glownie z powodu wysokosci i stromego podejscia na szczyt), a przede wszystkim Ta Prohm.
Ta ostatnia jest tylko czesciowo oczyszczona z zarastajacej ja dzungli.
Ogromne korzenie oplataja dekoracje niczym weze Boa, a ciemne korytarze i majestatyczne dziedzince wypelnia dzwiek cykad i skrzekot papug.
Jednoglosnie stwierdzilismy ze caly kompleks jest najbardziej impomujacym zabytkiem jaki w zyciu widzielismy.
Zglodniali po calodziennym buszowaniu, popedzilismy na bazar pelen smakolykow. Zdecydowalismy ze jutro ruszamy do Bangkoku.
Nie znalezlismy zadnej pamiatki fajnej, ani pocztowek - samo badziewie.
Wojtek przyznal ze widzial wczoraj szczura nad swoim lozkiem, idacego po belce.