Dojechalismy w okolicach 23:30 i nie zwlekajac ruszamy z buta w strone gurdwary(miejsce noclegowe dla pielgrzymow), zaraz przy kompleksie swiatynnym Golden Temple (Hari Mandir). Zakwaterowali nas w dormitorium jak juz dobudzilismy kilkuminutowym pukaniem jednego odpowiedzialnego. Wyszlismy sobie jeszcze zobaczyc jak prezentuje sie cudo po zmroku. Po wejsciu pogadalismy sobie z kilkoma ciekawymi nas sikhami. Jako ze zapraszaja jedynie boso, juz po kilkunastu sekundach zimny marmur mrozi stopy. Po obejsciu idziemy do jadlodajni, jedzenie serwuja za nic, 24 godziny na dobe i do tego smaczne, proste ale dobre. Nastepnego dnia pielgrzymujacych tysiace. Poswiecamy miejscu troche wiecej czasu, zagladamy gdzie mozna, wchodzimy do Zlotej. Poza urokiem budowli, muzyka jaka karmia "wiernych" jest swietna, szczegolnie z bliska. Po drodze do hinduskiej swiatyni, wpadamay do Jalianwala Bagh - miesca gdzie wyspiarze otworzyli ogien do bezbronnych, pokojowo demonstrujacych Hindusow (1919r.), zabijajac lub raniac ok.2000 osob.
Koncepcja Durgiany jet identyczna jak w przypadku GT, grobla do obiektu na srodku stawu, niestety nie tak dobrze utzrymana.
Wychodzac widzimy nagle idacego w naszym kierunku slonia. Nie trzeba bylo zachecac, Wojtek juz wdrapuje sie na grzbiet. Pokrazyli kilka minut po placu i po wszystkim gosc wykrzykuje cos co przypomina fajf handryt, nieporozumienie jakies :) - dostal 10 (i tak 2x wiecej niz miejscowy nam podpowiedzial), Ania juz nie skorzystala i przy krzykach pozegnalismy sie.
Do dworca kolejowego jezdziemy darmowym autobusem - od Sikhow, podstawionym pod swiatynie. W strone Rajastanu.