Okolo 9 rano wraz z mrowcza ekipa w bardzo zatloczonym busie przeprawiamy sie przez granice. Wszystko odbywa sie bezproblemowo, nie bylo osobnych kolejek dla kobiet i mezczyzn, ani szukania swinskiego miesa w bagazu.
Na plecaki ledwo popatrzyli z dystansu i bez wiekszego zainteresowania, za to jasne glowy w kazdorazowo wzbudzaja zainteresowanie ogromne, gapia sie bez zadnego obciachu dluuugo.
To prawda - wszystkie babeczki maja wlosy pod husta, choc daja rade - bywaja takie ktorym czador zakrywa tylko tyl glowy.
Potem 2km spacerku do wsi i taksowka - tu dzialaja za autobusy zbierajac pasazerow po drodze (z przodu sa 3 miejsca:)) - do Maku.
Kupujemy bilet na autobus do Tabrizu - 4 godziny - 1,1$.