Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    jazda laczona z przygoda agro
Zwiń mapę
2006
21
lis

jazda laczona z przygoda agro

 
Grecja
Grecja, Kalambáka
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1752 km
 
Wiszac nad stolem doczekalismy brzasku, pierwsi tirowcy zaczeli zjezdzac, ew. budzic sie, czas szukac limuzyny. Za moment jest szansa pojechac z pewnym raczej zdystansowanym do nas panem, wiec idzeiemy sie spakowac gdy on tymczasem zaczyna odjezdzac, nie udalo mu sie, hehe.
Po kilku minutach lody zostaja przlamane, krotka rozmowa bo nasz dobroczynca nie jedzie zbyt dlugo w interesujacym nas kierunku i mily gest - komunikuje sie ze swoim kolezka zmierzajacym gdzie trzeba. Dzon - tak brzmi jego imie - musi na moment zjechac z trasy i zatankowac poltorej tony jogurtu. Gosc na moment nas zalatwil, nie wyobrazalismy sobie ze mozna wjechac taka fura po takiej drodze do takiej dziury. Przy okazji zapach tez niewiarygodny.
Po polgodzinnym postoju ruszamy dalej.
Wysiadka przed Kalambaka, widok witajacy przybyszy zbija z nog.
Bo tu wlasnie przyjechalismy by zobaczyc klasztory Meteory.
Po drodze Lidl wiec jak swieto to wino w kartonie, jeszcze troche marszem przez m?asto, potem wioska\miasteczko Kastraki gdzie czeka na nas kemping i ma byc otwarty!
Wszystko gra. Goracy prysznic.
Po zimnej nocy (niedosuniety zamek wejscia), pobudka, pasza i ruszamy obejrzec te cuda z bliska.
A wyglada to tak: na skalnych ostancach, jakims cudem wybudowali pokaznych rozmiarow klasztory, zajmujacych cala powierzchnie takiej maczugi.
Wszystko wciagane na linach, do dzis.
Bylismy w srodku jednego (w latach 70-tych wykul? strome schodki w skale), cieplo, przygaszone swiatlo, cisza, malow?dla i rzezbienia.
Cala okolica wyglada przepieknie - mozna zobaczyc w bondzie - Tylko dla Twoich oczu.
Tlem dla wszystkiego sa potezne gory Pindos.
Polazikowalismy prawie caly dzien, nic nie zostalo jak wracac.
Na skroty zeby bylo szybciej.
Od klasztoru odbijala sciezka, za ok 30m. chowala sie na dol ale czytalismy ze wlasnie gdzies tu jest zejscie. Po 5 minutach zaczelismy w to watpic.
Prawdopodobnie to tylko dojscie do k?belka na swiezym powietrzu, ale idziemy dalej.
A dalej zrobilo sie jeszcze gorzej, kilka pionowych zejsc po skalach, tak dla przyjemnosci to bomba ale powoli robi sie ciemno, tu i owdzie ciekna struzki wody dodatkowo obnizajac przyczepnosc. Pare razy patrzylismy do tylu myslac czy nie wracac poki mozna, pozniej juz nie za bardzo sie dalo wiec trudno. Cali mokrzy od potu dochodzimy do piaszczystej drogi, jestesmy w domu...
W namiocie zupka i idziemy na internet po drodze wino sie skonczylo wiec padl pomysl ogolenia meskiej glowy by sie pakistanscy panowie nie cmokali lubieznie:).
Nastepnego ranka obudzil nas deszcz - pierwszy raz na wycieczce, w zwiazku z tym na stopa wyszlismy pozniej (schniecie namiotu).
Na do widzenia dostajemy swiety obrazek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007