Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    Bali
Zwiń mapę
2007
03
maj

Bali

 
Indonezja
Indonezja, Denpasar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 28370 km
 
Pierwsze wrazenie dotyczace Bali to, taka ulepszona wersja Indii. Domy zdobne bardzo, swiatynie z bogatymi dekoracjami spotyka sie na kazdym kroku, w powietrzu won kadzidel. Wokol przechodza kobiety z tacami na glowach. Bali – podobno raj na ziemi.
Wreszcie po ponad 24 godzinach podrozydotarlismy do Denpasaru, stolicy Bali. Dojezdzamy bemo do centrum i trafiamy do milego hotelu. Jednak nie zaznalismy spokoju tego wieczoru – Wojtek dostal wysokiej goraczki. Byl srodek nocy, cialo grzalo jak piecyk i dostajemy malej paranoi – skad to? Najgorsze mysli o malarii i innych syfiastych tropikalnych przypadlosciach wypelnily nasze glowy. Nie mozna takich rzeczy bagatelizowac – decydujemy rano ruszyc do szpitala (Lariam ani zadne lekarstwo na malarie nie jest skuteczne w 100% i do tego lagodzi objawy ewentualnej choroby).

Po nocnych pobudkach w celu rozruszania sie i udroznieniu nosa udaje sie dospac do 6… Caly ranek i przedpoludnie utrzymuje sie bol miesni i lamanie w kosciach. Znajdujemy szpital, gdzie zostajemy skierowani do sekcji miedzynarodowej. Dowiadujemy sie ze spotkanie z lekarzem to wydatek 40-45$, do tego moga dojsc badania krwi itp. Ania nie traci jasnosci umyslu i dzieki temu dostaje mozliwosc zrobienia testu krwi (tylko tak mozna to z pewnoscia stwierdzic). Prawie godzine do wyniku, wpadamy na bakso i zjadamy lody. Po powrocie z ust uprzejmej pani slyszymy ze malarii niet, test negatywny, nie ma pierwotniaka! Widocznie przeziebienie po “snorkowaniu”, na szczescie. Placimy za diagnoze i rejestracje ok 6$ i w podskokach kierujemy sie na miasto. Zagladamy do starych swiatyn Denpasaru, robia bardzo mole wrazenie.

Nastepnego ranka mielismy zagladnac do dwoch swiatyn w poblizu hotelu, przed wypozyczeniem motocykla. Ledwo wyszlismy, zaczelo lac. Niech pada, ryz rosnie. Pogoda zmienila sie rownie szybko w druga strone. Weszlismy wiec prosto do wypozyczalni. Jazda tutaj to kolejne wyzwanie – do ruchu lewostronnego przyzwyczailismy sie ale do tloku (indyjskiego) i jazdy na lakier, jeszcze nie. Wyjazdzamy calkiem sprawnie z miasta by po chwili stracic orientacje. Kierowalismy sie do swiatyni Tanah Lot, na poludniowym wybrzezu wyspy (podobno najbardziej fotogenicznemu obiektowi na Bali). Miejsce to jest dosyc odosobnione wiec po znakach zadnych wskazowek. Po eskorcie policjanta na moto i jakis 30 postojach z tym samym pytaniem na ustach, trafiamy. Powital nas widok ogromnego parkingu i niezliczone kramy z pamiatkani zazwyczaj kiepskiej jakosci. Przeszlismy gaszcz by dotrzec na skraj urwiska i spojrzec an swiatynie wkaponowana w skalista wysepke. Baaaaardzo przereklamowany widoczek… Najladniejsze sa wysokie, rozbijajace sie o brzeg fale. Nieco zniesmaczni cala otoczka wsiadamy na motorek by po kolejnych wskazaniach miejscowych zdjac kaski przy kompleksie palacowo – swiatynnym Pura Tanan Ayun. To miejsce robi imponuje – dziesiatki daszkow krytych strzecha, wymyslnych dekoracji, zapach kadzidel. Nie wspominalismy jak bardzo zroznicowany religijnie jest ten kraj. Wiekszosc oczywiscie jest muzulamnska (ok.90%) ale slabo zaludnione wyspy jak na przyklad Flores (98%) -sa chrzescijanskie. Bali to enklawa hinduizmu, prawie w calosci. Hindusi ci jednak zdecydowanie roznia sie od tych z subkontynentu. Pierwsza roznica – sa mili… Inaczej wygladaja ich swiatynie i oltarze – zamiast ludzko – zwierzecych statul wystawione sa puste trony dla duchow.
Zachwycilismy sie atmosfera spokoju, harmonia planowania i pieknem otaczajacej zespol zieleni, kanalow i sadzawek. Kompleks ten oprocz roli sakralnej – glowne sanktuarium pielgrzymkowe (po Besakih) pelni funkcje utylitarne – zbiorniki utzrymuja odpowiedni poziom wody na otaczajacych polach ryzowych (dla wielu wsi). Te tarasowe pola ryzowe sa non stop zalane kilkunasto-centymetrowa warstwa wody splywajaca ze stopnia na stopien. Siedzielismy w bocznej alejce, gdy niz tego ni z owego wkroczyla w nia grupa poprzedzana przez kamerzyste i fotografa. Kimze sa ci ludzie? Gdy mineli nas jedzacych ciasteczka na murku, lekko zaskoczeni usmiechneli sie, zapytali skad przybywamy i posuneli dalej. Dowiedzielismy sie za moment od goscia z orszaku ze to Megawati Sukarnoputri – czyli przed chwila “hello” powiedziala nam poprzednia prezydent Indonezji – przebywajaca tu z nieoficjalna wizyta:). Skorzystalismy z okazji no i pyknelismy sobie zdjecie z ta persona i usciski dloni byly, ech nastepnym razem wpadamy do “bialego domu” (lub domku)).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Mamuśka
Mamuśka - 2007-05-09 07:27
Halo, wróciliśmy z długiego wekendu na Chorwacji i w Czarnogórze. z sentymentem wracaliśmy do miejsc, ktore razem już odwiedziliśmy kilka lat wcześniej. Co u Was, gdzie jesteście. Całusy. Mamuśka
 
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007