Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    Sajgon
Zwiń mapę
2007
07
mar

Sajgon

 
Wietnam
Wietnam, Ho Chi Minh City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18929 km
 
Do Ho Chi Minh City dotarlismy po zmroku. Miejsce na nocleg znalazlo sie w jednej z wielu wewnetrznych uliczek - szerokich na 2 metry. Do naszego pokoju wiodla sciezka przez otwarty parter, gdzie gospodarze domu zasiadali z cala rodzina. Na miescie wcale nie taki sajgon jak sie u nas rzecze, to prawda - mozna odniesc wrazenie ze to Sajgon, nie Hanoi jest stolica kraju. Lazimy po miescie za jedzeniem, w koncu zasiadamy w miejscu dowodzonym przez sympatyczne panie, ktore na deser serwuja nam z serca zoltego arbuza. Wpadamy jeszcze do kafejki - nagrac plytke ze zdjeciami, a tam spotkalismy kolejna zyczliwa osobe, ktora radzi nam jak dojechac na dworzec poludniowy ( autobus jutro do Cantho).
Wracajac gubimy sie na moment, by odnalezc sie we wlasciwym miejscu - bar ze swiezym piwkiem, 300 metrow od naszego pokoju.
Tam rozmawiamy sobie z kilkoma osobami, najciekawszym rozmowca jest Kanadyjczyk kolo 45lat, od kilkunastu lat przyjezdzajacy w te rejony swiata. Smieszne rzeczy opowiadal...
Kolejnego ranka budzimy sie nieco oszolomieni ale zbieramy sie sprawnie by znalezc cos pozywnego na sniadanie - wypada dzien Lariamu. Szczesliwie nie cierpimy na zadne efekty uboczne (depresje, bole brzucha, nudnosci itp).
Zjadamy po porzadnym kotlecie z ryzem i warzywami poprawiajac kanapka i popijajac butelka wody.
W Sajgonie niewiele jest do zobaczenia, miasto nie ma wyraznej starowki i wszystkiego co ona ze soba niesie. Jedna z atrakcji jest Palac Ponownego Zjednoczenia - z zewnatrz obiekt jakich na swiecie w latach 70-tych pojawilo sie mnostwo, wnetrza robia lepsze wrazenie. Z jeszcze pelnymi zoladkami trafilismy do Muzeum Pozostalosci Wojennych.
Wszystko podeszlo nam do gardla, bo czego latwo mozna sie domyslic po wojnie zostaly same potwornosci. Po raz kolejny wzbiera w nas zlosc, te lajzy wszedzie wkladaja swoje paluchy. Sposob walki z Wietnamczykami przypominala eksterminacje szkodnikow na plantacji. Wszystko dla profitow i wplywow.
Wrocilismy po bagaze i autobusem 102 pojechalismy na poludniowy dworzec - jazde zabiera ponad godzine - 10 km od miasta. Kupujemy bilety i korzystajac z chwili czasu szlifujemy jezyk ku radosci sprzedawczyn i kierowcow.
Podroz do Cantho trwala 4 godziny - bylo GORACO. Ostatnim etapem byla przeprawa promowa przez Mekong - jedna z odnog majaca wyraznie ponad 1km szerokosci.
W okolicach Cantho odbywaja sie najwielksze targi plywajace w delcie Mekongu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007