Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    Delhi
Zwiń mapę
2007
03
sty

Delhi

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9368 km
 
Jakos doturlalismy sie do stolicy. Idziemy na poszukiwania hotelu, po kilku probach wybieramy Sonu (pisany czcionka sony:), zrzucamy bagaze i biegniemy do FRRO (Foreigners Regional Registration Office), przedluzyc pobyt. Po drodze wstepujemy do punktu foto ? zdjecia sie przydadza. Zajmuje ok 20 minut ? z reki, na tle pozolklej plachty i retusz wlasnoreczny w fotoszopie:). Drukowanie na atramentoce liczacej z 8 lat, spoko laboratorium. Po godzinie szukania znajdujemy miejsce ? okazuje sie ze przeniesli biuro na drugi koniec miasta. Wsiadamy w biegu w autobus (zatrzymuja sie rzadko), znajdujemy budynek, wchodzimy. Masa petentow?
Okazuje sie za najpierw musimy skoczyc do MoHA (Ministry of Home Affairs) i wrocic do nich. Oslabia nas to mocno, przegrywamy z biurokracja ostatecznie gdy dowiadujemy sie ze dzis i tak za pozno, Kafka. Wracajac autobusem przejezdzamy obok polskiej ambasady projektu profesora Ceckiewicza. Wracamy na spoczynek.
Na miejscu wita nas hotelowy z usmiechem i wyciagnieta reka proszac o kabone.
Tuz przed otworzeniem drzwi rozlega sie wielki halas ? okazuje sie ze w pomieszczeniu obok maja spalinowy, duzy generator pradu. Uzycie geby powoduje zmiane pokoju ale jutro i tak zmieniamy lokum.
Z samego rana wychodzimy z bagazami i po 5 minutach meldujemy sie w new hotelu. Jest fajnie woda ciepla ? tym razem nie z wiadra, czysciej i maly tv z anglojezycznymi programami. Wszystko za ta sama cene, ech? Zostawiamy plecaki i spraw wizowych ciag dalszy. Stosunkowo szybko docieramy na miejsce, wypelniamy niezbedne formularze i czekamy na interwiu. Po krotkiej rozmowie okazuje sie, ze mozemy dostac maks 2 tyg. wiecej (zaleca wyjazd i powrot), a czy dostaniemy to sie jeszcze okaze. Decyzja o 17:30. W przerwie maszerujemy do ambasady chinskiej ? ich przedluzenia tez bedziemy potrzebowac. Niestety juz zamkinieta. Jako ze jastesmy niedaleko, postanawiamy zahaczyc o polski kawalek ziemi. Po zakomunikowaniu sprawy calej ochronie udaje sie wejsc do srodka i zrobic zdjecia. Co za ludzie ? za co z gory przepraszamy ? no nawet herbaty czlowiekowi nie zaproponuja, zejdzie sam konsul, o szczegoly podrozy wypytuja, ladnie, fajnie, ale chocby ten maly gest, nic, dupa.
Wracamy do MoHA okrezna droga by zobaczyc glowna os New Delhi, z zestawem reprezentacyjnych monumentow, obsiadlych przez pawiany swiecace tylkami.
Pierwszy raz na trasie spotykamy Polakow, wogole wielu tutaj turystow. Jestesmy z powrotem w ministerstwie. Dostajemy koperte co wszystko wyjasnia, wraz z zakazem jej otwierania, he. Mamy dostarczyc ja jutro do FRRO i tam nam powiedza wszystko. Pelni nadziei wracamy do naszego fajnego pokoju skorzystac z wody.

Czekaja nas chwile prawdy. Po kwadransie oczekiwania i 45 jazdy ogorkiem, wysiadamy we wskazanym miejscu. Bladzimy niestety wsrod smrodliwych miejsc.
Okazuje sie ze dali nam przedluzenie ? do 22 stycznia, dobroczyncy. Obawialismy sie oplat, wyszlo ze darmo usluga. Rozgladamy sie troche po centrum i idziemy na stare Deli.
Krotko po rozpoczetym spacerze, klimat zmienia sie wyraznie, zaraz potem gubimy sie w plataninie uliczek. Gdy zniecierpliwilismy sie nieco przed oczyma ukazal sie krolewski meczet. Slyszelismy ze ma byc identyczny jak w Lahore. Nieprawda, cale zalozenie jest duuzo mniejsze, otaczajace plac arkady i minarety to miniatury lahorskich. Budynek owszem podobny. Rzucamy okiem na Czerwony Fort i juz znajdujemy sie w bramie. Ten z kolei wydaje sie ladniejszy od pakistanskiego, wiekszy i bogatszy. W drodze powrotnej wchodzimy do buddyjskiej swiatyni, panuje tam mila atmosfera, spiewy, swiece i mnostwo oltarzykow. Sam ptasi szpital , przylegly do obiektu nie jest specjalnie ciekawy, bardziej instytucja. Duzo bardziej niesamowity nastroj panuje w hinduskim przybytku obok. Ludzie bija czolami przed bostwami o twarzach malp, sloni czy kotow..., ignoranci:). We wszystkich swiatyniach nakaz chodzenia boso, prawie unosimy sie nad ziemia, to kwestia wtajemniczenia. Kupujemy billet na pociag do Chandigarh.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
elapias
elapias - 2007-01-21 20:26
Mam pytanko: jak Wam się udało zrobić zdjęcia w świątyni Digambara? dziniści (bo, o ile się oczywiście nie mylę, to chyba świątynia dżinijska, nie buddyjska) są bardzo restrykcyjni jeśli chodzi o fotografowanie ich świątyń...
 
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007