Cale szczescie ze peronowy wykrzykiwal na cale gardlo: ANKARA!!!, ANKARA!!! bo przespalibysmy wysiadke.
W pociagu grzali niemilosiernie, przyjechalismy przed switem wiec po malej herbatce rozgrzewajacej w poczekalni przyszlismy gdzie jestesmy - ?nternet kafe, piszemy jak szybko sie da ale czasem wlasciciel chwali sie muzyka ludowa, futbolem tureckim i
takimi tam. Zaraz biegniemy w miasto.
Na glod - kilka specjalow z marketu z bombowym w roli glownej i biegiem do mauzoleum Ataturka. Zaskakujaca byla wielkosc zalozenia, podniosly nastroj mmimo sobotniego poranka i rodzin z dziecmi. Bardzo ciekawe muzeum z wieloma ciekawymi eksponatami od wielkich linkolnow i cadillaca, samurajski miecz od cesarza japonii, strzelajaca laska ataturka i pomniejsze gadzety jak fajki, noze czy papierosnice.
acha, jeszcze wypchany pies
Pozniej biegiem na stare miasto, po drodze do kilera - siec marketow znaczy - po troszke energii, ciastka ktore kupilismy byly przesmaczne, slodycze maja ogolnie dwie klasy lepsze niz u nas. Dalej, dalej, czas sie kurczy wbiegamy na H?sar - cytadela ankarska i milion schodow po drodze. Nagroda warta wysilku, rewelacyjny w?dok na oblepione domkam? wzgorza, kolorowe sciany , turkus na przyklad pieknie kontrastujacy z czerwonymi dachami, jakby troszke wloski obrazek.
Wzgorze bylo jedynym zabudowanym terenem do czasu kiedy wspomniany Wielki Wodz postanowil przeniesc tutaj stolice (lata 20-te), do dzis ostalo sie jako tradycyjna turecka wioska.
Lecimy na dol, wracamy do kawiarenki po plecaki, zegnamy sie serdecznie z Sab?tem - kolega z kaw?arenki, dziekujac raz jeszcze za darmowe 3 godziny netu i przechowanie bagazy. Zostala nam jakas godzina do odjazdu, kupujemy b?lety, Ania biegnie do dworcowego kibelka umyc glowe (takiej sensacji to chyba najstarsze turczynki nie pamietaja, o dziwo) i pod osobista eskorta konduktora zajmujemy osobny przedzial, pomimo biletu na klase 0 czyli zadna. zasypiamy po krotkim czasie, nie jest najcieplej ale mamy spiwory.