No i wyladowalismy. Krotki rekonesans czym tu najtan?ej dostac s?e do centrum (bo lotnisko podobno ponad 25 km od niego). Po 45 minutach dojechalismy do centrum, trzeba gdzies zostawic bagaze i zobaczyc z czego slynie osada. Jestesmy nieco zaskoczeni wygaldem ogolnym miasta, bardziej przypomina jakas metropolie wschodnia niz europejska stolice, mowiac krotko; brudno raczej, jeden czlowiek przeskskuje przez drugiego, na ulicach do kupienia wszystko, kl?mat swojsk? jak na prow?ncji ale z drugiej strony halas, samochody, skutery, rowery, ruchu wiele, krawaciarz bardzo modny (przechodzi po palcach zebrakowi) szyk i styl, jest przeroznie, bardzo roznie. ?dziemy na Akropol usm?ech na buzi bo jako studenci z zjednoczonej europy za bilety nie placimy nic. Zabytki troche sie naprawiaja no ale to bylo do przwidzenia.
W tym miejscu pierwsze uczucie ze zaczynamy nasza wyprawe:)
Poza estetycznym? doznaniami wywolanymi samym wzgozem i jego architektura, nie mniejsze wrazenie robi na nas widok miasta rozposcierajacego sie gdzie okiem nie siegnac, jasne klocki wspianajace sie po kazdym zboczu.
Potem zeszlismy na Agore, poszwedalismy sie po Place ? udalismy sie na poszukiwanie butli campingazu.
Wracajac po bagaze zastanawiamy sie gdzie tu spedzic noc - kusza nas przerozni ale mamy juz pomysl - jestjedno pole namiotowe na obrzezach Aten - nad morzem, gdzie mimo zapewnien ze ono juz nie istnieje uderzamy.
He, okazalo sie ze pola nie ma - rozbijamy sie na plazy.