Geoblog.pl    wojtan    Podróże    Dookola Azji    tam gdzie ryz rosnie
Zwiń mapę
2007
04
mar

tam gdzie ryz rosnie

 
Wietnam
Wietnam, Ninh Bình
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17651 km
 
Zaczynamy sprint po Wietnamie - w ciagu pozostalego tygodnia (wiza) mamy do przejechania ok 2000km z przystankami na cieszenie oczu.
Stukoczacym pociagiem jedziemy do Ninh Binhu, przecinamy pola ryzowe, ktore mimo obiektywnie monotonii, jeszcze nas nie nudza. Jakis czas przed poludniem stajemy na peronie. Zanim zaczniemy organizowac sobie jazde do Tam Cocu (Halong bay na polach ryzowych), sprawdzamy cene biletow na pociag do Hue. Niemila niespodzianka sa dwa razy drozsze niz sie spodziewalismy (z Hue do NB jest taniej) - kupujemy bilet na autobus...
Jako ze w slawnym Ha Longu nie doswiadczylismy niczego poza widokiem z brzegu, wybralismy sie zobaczyc podobne cuda - z ta roznica, ze w Tam Cocu skalne ostance rozsiane sa po polach ryzowych. Pozyczamy motorek na pol dnia i jazda!
Pierwsze wrazenia z jazdy jednosladem po wietnamskich ulicach to mieszanka nerwow, radosci i fascynacji calym zamieszaniem. Po 30 minutach docieramy na miejsce, kupujemy talon na lodke, zstawiamy konia i plyniemy.
Wokol zupelnie inna bajka niz w Ha Longu - niewielkim czolenkiem o napedzie wioslowym suniemy blisko wody przez zaciszna okolice przy akompaniamencie ptasich treli (uf:)), pelen relaks...
Mijamy kobiety brodzace w rzece, czyszczace glowny kanal, dogladajace rosnacy ryz, pedzace krowy waskimi groblami. Mistrzostwem swiata jest sposob wioslowania wiesniakow - nogami, jak szybka jazda rowerem, do tego fajka w dloni, he.
Wracajac Wojtek lapie jedno wioslo, a Ania dopinguje w rozpoczetym wyscigu.
Wyprzedzilismy 10 osad.
Wsiadlszy z powrotem na motorek, pedzimy pomiedzy zagrodami do pobliskiej swiatyni.
Po drodze (mimo wskazan na konsoli) konczy nam sie benzyna, co zmusilo nas do targow i kupienia 1,2 litra od przygotowanych na podobne sytuacje lokalnych handlarzy.
Sam obietk calkiem interesujacy - kilka poziomow, pasaze w skalach, ustronne dziedzince... Ze szczytu gory roztacza sie niezly widoczek na okolice. Korzystajac z tego, ze mamy jeszcze troche czasu i kolka pod tylkiem, jedziemy dalej, w glab.
Spotykamy milych ludzi po drodze i wpadamy do mniej znanych miejsc.
Gdy zaczelo sie sciemniac zawrocilismy.
Mamy bilety i jedziemy nocnym autobusem do Hue.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wojtan
ania szewczyk wojciech świątek
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 181 wpisów181 208 komentarzy208 590 zdjęć590 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.11.2006 - 25.08.2007